Staram się zawsze dotrzymywać danego słowa. Dlatego też, pisząc recenzję Fuel ExE, obiecałem Wam jego test. Zatem wyobraźcie sobie moją radość, gdy na grupie ekipy związanej z Trek BB zobaczyłem wpis Marcina ze zdjęciem tej maszyny w sklepie! Wbijam do nich i słyszę krótko. Michał, kiedy możesz wziąć go na testy? Szybkie sprawdzenie prognoz pogody, piątek! Wiadomość do Roberta, dasz radę wbić na fotki? Dam! LECIMY!
Coś się zepsuło!
Pędzę do sklepu po pracy, aby ustawić rower pod siebie, sprawdzić ciśnienie w oponach itd. Czas goni, bo trzeba jeszcze złapać jak najwięcej światła, a ostatnio dzień coraz krótszy. Wszystko ogarnięte. Wskakuje na rower i zaczynam test Fuel ExE, czyli najciekawszej premiery roku 2022.
Silnik włączony. Zapewne na asfalcie minimalne wspomaganie wystarczy. Pedałuje i mam wrażenie, że coś się zepsuło. Przecież jeździłem sezon na Trek Rail. Dodatkowo testowałem Speca Turbo Levo i Levo SL. ZAWSZE było w nich słychać silnik. Tutaj nic, jadę i nic nie słyszę! Dla pewności czy wszystko działa, wyłączam jednostkę TQ HPR 50, jest różnica! Czyli działa. Po prostu jest tak cicha.
Odpalam mojego Garmina Fenix 6, w końcu dzień bez Stravy to dzień stracony… A tak na serio to chciałem zobaczyć jaka różnica czasu będzie na podjazdach. Miłe zaskoczenie, zegarek pyta, czy „połączyć z rower elektryczny„? Pewnie, że łączyć! Od tego czasu na bieżąco mam na nim podgląd na stan baterii. Niestety zasięg ciągle pokazuje zero, może to kwestia aktualizacji lub ustawień. Ponadto podczas treningu rejestrowana jest moc a po jeździe w Garmin Connect, możemy sprawdzić, ile prądu zostało, jak postępowało zużycie akumulatora oraz w jakich trybach jechaliśmy.
Nieznośna lekkość podjazdów!
Dojeżdżając na Enduro Trails, część drogi pokonuje po asfalcie. Bez zaskoczeń, szybko osiągam 25 km/h i zupełnie tego nie czuje. Nic! Silnik TQ przechodzi płynnie pomiędzy trybem wspomagania a jazdy analogowej. Kolejne zaskoczenie. Nie szarpie, nie ma najmniejszego odczucia, że coś się zmienia. Ponadto niska waga Fuel ExE pozwala utrzymać tempo podczas przejażdżki. Od razu pojawia się myśl w głowie, bez baterii ten rower to pełnoprawny analog!
Wpadam w teren, na początek lekki szuter, niemalże po płaskim. Nic się nie zmienia, z lekkością w najniższym trybie utrzymuje prędkość na granicy limitu wspomagania. Znam tę drogę doskonale, na moim Slashu, wjazd w teren zawsze lekko mnie spowalnia. Na Fuel ExE tego nie ma, pierwsza myśl jest dobrze.
Zaczynamy główną część podjazdu, tutaj Fuel ExE przejdzie prawdziwy test. Stopniowo zwiększam tryb wspomagania, w końcu nie po to jadę na eMTB, żeby gnieść w ECO. Podczas zmiany trybów różnica jest wyczuwalna. Patrząc na wyświetlacz, od razu dociera do mnie, że silnik daje z siebie wszystko i 300 W wspiera mnie na podjeździe.
Mało mocy?
Subiektywnie mam wrażenie, że jakoś tak mało i wolno pod tą górę. Ciekawość poznawcza każe mi zmniejszyć moc silnika i już wiem, w jak wielkim byłem błędzie! Zmiana trybów wspomagania i ostatecznie wyłączenie silnika daje wrażenie, jakby ktoś rzucił mi kotwicę, ponadto dociera do mnie, że cały czas jechałem na twardych przełożeniach.
Od razu zaznaczam! Nie jest to pełnoprawny elektryk i nigdy nim nie miał być. Utrzymanie tempa na podjeździe nadal wymaga wysiłku od nas. Jednak czasy nie kłamią i w porównaniu do mojego najlepszego czasu na tym podjeździe, jadąc na Fuel ExE, gdzie po prostu jechałem, bez napinki, poprawiłem czas o jakieś 40%. Także jest dobrze, bo na rowerze nie siedziałem ponad cztery tygodnie, także nie jestem w szczytowej formie…
Zaufaj mi jestem elektrykiem!
Najlepsze jest to, że jadąc na Trek Fuel ExE, ciągle masz wrażenie, że jedziesz na zwykłym rowerze. Tylko nagle ktoś wszczepił Ci końskie ścięgna lub spotkałeś się z dietetykiem Lance Armstrong’a (if you know what I mean ;-)).
Ten silnik TQ jest niesamowity. Serio, jestem strasznie krytyczny i z łatwością wyłapuje wady i bolączki. Ta cisza! Nawet męcząc go pod górkę na 300W i twardym przełożeniu, usłyszałem ledwie słyszalny świst silnika. Szok! Ponadto super naturalne wspomaganie i spory moment obrotowy, który czuć pod nogą jak depniemy w pedały. Ciężko mi sobie wyobrazić, że można zgrać to wszystko lepiej.
Podczas robienia zdjęć i wielokrotnego zatrzymywania się i ruszania zauważyłem, że motor ma chwile zawahania. Jakby reagował z opóźnieniem. Dlatego też odpaliłem aplikację, zmieniłem moment reakcji wspomagania i problem zniknął. Warto nadmienić, że silnik nie posiada trybu utrzymania momentu. Przestajemy pedałować, silnik przestaje wspomagać, czyli dokładnie jak na analogu, a nie jak ma to miejsce w dużych elektrykach, gdzie silnik jeszcze chwilę kręci.
Krótki test Fuel ExE od razu pozwala stwierdzić, że lekcja została odrobiona. Zespół Treka i TQ pracując nad tym silnikiem, wysłuchał głosu klientów i dokładnie przeanalizował, czego im trzeba. Tym samym dostarczył konstrukcję, która ma zagwarantować maksimum przyjemności i pełną optymalizację według preferencji użytkownika. Rower ma nie tylko wspomagać podczas jazdy, ale też dawać przyjemność podczas obcowania z nim na co dzień.
Silnik to nie wszystko…
Zintegrowany wyświetlacz jest czytelny i prosty w obsłudze z wykorzystaniem jednego przycisku. Krótkie naciśnięcie zmienia wyświetlane informacje (zasięg, prędkości, moc, dystans), natomiast dłuższe włącza i wyłącza. Minimalistyczny przełącznik trybów wspomagania robi, co powinien. Jedyne „ale” jakie można mieć, to, że jest przewodowy.
Aplikacja Trek Central jest super intuicyjna i w połączeniu z AirWiz i TyreWiz stanowi stację diagnostyczną dla naszego roweru. Dodatkowo mapa pokazująca obszar, jaki możemy odwiedzić na naszym Fuel ExE, jest czytelna i szczegółowa. Ponadto uwzględnia ukształtowanie terenu, odpowiednio zwiększając lub zmniejszając kształt obszaru.
Tego na zjeździe się nie spodziewałem…
Każdy wie jaka jest największa wada dużych elektryków – masa.
Natomiast w tym eMTB tego problemu nie ma. Waga jest na tyle bliska rowerom enduro, że subiektywnie nie poczułem różnicy między moim prywatnym Slashem a testowanym Fuel ExE. Wiadomo, nie jechałem na nim na pełniej, ponadto było bardzo mokro. Jednak już pierwsze metry dały mi poczucie pewności siebie oraz że jestem u siebie i na pewno się dogadamy!
Co mam Wam powiedzieć więcej? Skoro w moim odczuciu Fuel ExE na zjazdach prowadzi się jak klasyczny rower. Przemyślana geometria, dobra masa i można lecieć w dół, świetnie się przy tym bawiąc. Warto nadmienić, że również na zjeździe silnik jest cichy, nie ma mowy o żadnym grzechotaniu lub stukaniu.
A skok zawieszenia? Szczerze uważam, że włożenie 160 mm do przodu i progresywne tylne zawieszenie o wartości 140 mm w zupełności wystarczy do jazdy enduro. Chociaż i tak dla większości użytkowników konfiguracja fabryczna będzie w zupełności wystarczająca.
Bateria, łyżka dziegciu w beczce miodu?
No a ta bateria 360 Wh tak w sumie to na ile wystarczy? Trek deklaruje w katalogach od 2 do 5 godzin jazdy. Szczerze to ich poniosło z tą uczciwością. Bo test pokazuje, że faktycznie tak by się to skalowało. Moja aktywność trwała godzinę i czterdzieści minut, 90% było w maksymalnym trybie i jeszcze zostało 28% baterii, a pokonałem 610 m przewyższenia.
Czy to dużo, czy mało? Według wstępnych szacunków wyjechanie baterii do zera korzystając z maksymalnego wspomagania, pozwoli na pokonanie ok. 1000 metrów przewyższenia. Czyli mniej więcej trzy razy Kozia Góra. Naturalnie mówimy tutaj o baterii podstawowej. Dostępny jest jeszcze range extender o pojemności 160 Wh.
Moim zdaniem to wynik, którego należało się spodziewać i zupełnie mnie nie zaskakuje. Co więcej, uważam, że trzy szybkie strzały przy niewielkim wkładzie własnym pod górkę to dobry wynik. Zwłaszcza że na zjeździe bawimy się równie dobrze, jak na klasycznym rowerze, a wyjazd mamy za pół darmo.
Trek Fuel ExE kup go gdy…
Potrzebujesz przyjaciela na wypady w góry.
Zaskoczeni? Już tłumaczę.
Zapewne każdy z Was przeżył kiedyś kryzys podczas podjazdu. Kojarzycie tę ulgę, gdy podjeżdża do was kumpel i kładąc rękę na plecach, pomaga wam pokonać kolejne metry? Test Fuel ExE uświadomił mi, że rower ten jest takim ziomkiem. Nie wyjedzie za was, nie zrobi całej roboty, ale możecie na niego liczyć, gdy macie kryzys, gdy chcecie szybciej dostać się na górę lub nie macie czasu regularnie trenować. Najważniejsze jest jednak to, że nie będzie dla was ciężarem, gdy to jemu odetnie prąd…
Osobiście uważam, że jeżeli szukasz uniwersalnego roweru 2w1 do jazdy trail / enduro. Na którym odbędziesz świetną wycieczkę po górach lub weźmiesz go na Trans Alp, nie martwiąc się o stacje ładowania. Bez baterii weźmiesz go do lokalnego bike parku. Na pełnej mocy zrobisz szybką pętlę po lokalnych ścieżkach. Jednak nadal nie masz problemu z tym, żeby dać coś od siebie na podjeździe. Natomiast lekkość zjazdu wynagradza Ci zawsze trud podjazdu. Fuel ExE jest dla Ciebie i już dziś powinieneś zapoznać się z ofertą sklepu!
Komentarze nie dostępne