Co łączy spadochron, pasy w aucie i piorunochron? Bezpieczeństwo, a właściwie jego poczucie.
Tym samym dla każdego miłośnika dwóch kółek powinien być kask. Myślę, że nikt z nas nie
traktuje tego elementu jako dodatku z powodu fajnego koloru, super aero kształtów czy mega
wielkiego logo, które daje +5 km/h. Jednak każdy z nas (wierzę w to głęboko!) ma świadomość, że
jest to rzecz tak niezbędna, jak powietrze w kole.


Przez dziesiątki lat kaski rowerowe mocno ewoluowały. Od skórzanych pasków ciasno opinających
głowy zawodników do nowoczesnych konstrukcji, które przechodzą rygorystyczne testy przed
dopuszczeniem do ruchu. Mnogość producentów pozwala na zaspokojenie każdej potrzeby
użytkownika, nawet tej najbardziej wymagającej. Przyjrzyjmy się zatem jednemu z nich-modelowi
Bontrager Specter WaveCel.


Co daje nam Bontrager w kasku za 699zł? Bardzo wiele. Zacznijmy od patentu o enigmatycznej
nazwie WaveCel. Jest to specjalny materiał komórkowy, który wyściela nasz kask od wewnątrz.
Pierwsze skojarzenie to plaster miodu wrzucony pod skorupę. Jego zasadniczym zadaniem jest
rozproszenie siły uderzenia dzięki charakterystycznie ułożonym komórkom materiału. Jak dla mnie
czad. Jeśli tylko można mieć coś w stylu bariery energochłonnej, to dlaczego nie.
Po założeniu kasku na głowę fajnie byłoby go dobrze dopasować. Tutaj z pomocą przychodzi nam
mega intuicyjny system BOA, który można spokojnie obsłużyć jedną ręką. Nie ma tu żadnej
specjalnej folozofii-kręcąc pokrętłem, dopasowujemy kask, żeby siedział ciasno, ale też
komfortowo.


Podobnie sprawa z zapięciem dolnym, które na zasadzie magnesu zamyka się szybko i intuicyjnie.
Po kilkuset przejechanych kilometrach mam takie samo zdanie jak po pierwszych kilku
przekręceniach korbą. Ten kask siedzi na głowie jak przyklejony. Od początku ma się wrażenie, że
Specter dosłownie oplata naszą czaszkę jak zimowa czapka. Nie wpływa to w żaden sposób na
wentylację, która wydajnie chłodzi okolice czoła i skroni. Po intensywnej jeździe wszystkie gąbki
bez problemu demontujemy i pierzemy, co pozwala zachować higienę i czystość.


Warto odnieść się do dwóch rzeczy, które w jakiś sposób negatywnie mogą wpłynąć na
użytkowanie. Pierwsze to waga. Ta na papierze może nie powala, ale czy ona jest najistotniejsza?
Wydaje mi się, że im więcej chroniącej nas materii, tym lepiej. Sama masa kasku przeszkadza
faktycznie tylko na papierze, bo w trakcie jazdy kompletnie jej nie czuć. Druga kwestia to brak
możliwości włożenia okularów w otwory wentylacyjne. Niestety w modelu Spectre nie mamy takiej
możliwości. Wynika to z obecności systemu WaveCel, który stanowi niejako naszą drugą warstwę
ochronną przebiegającą pod skorupą właściwą. Czy może to przeszkadzać? I tak i nie. Ja po prostu
przestałem ściągać okulary w trakcie jazdy. Myślę, że moje oczy są mi wdzięczne, bo liczba
owadów wyciągniętych z oczu spadła o 99%. Warto wspomnieć o programie Bontragera „Crash
Replacement”, dzięki któremu w okresie do roku od rozpoczęcia użytkowania w przypadku kraksy
dostaniemy nowy kask. Fajna rzecz, warto mieć to gdzieś z tyłu głowy, zwłaszcza że po „dzwonie”
kupno nowego kasku to nie jest najprzyjemniejszy wydatek.


Słowem podsumowania, czy poleciłbym komuś ten kask? Zdecydowanie. Dostajemy wysoce
zaawansowany technologicznie produkt w bardzo fajnym designie z najnowszymi rozwiązaniami
podnoszącymi nasz poziom bezpieczeństwa. Do tego bardzo dobra wentylacja, liczne wzory
kolorystyczne i ciekawe patenty ułatwiające użytkowanie. Dla mnie Specter to pozycja zarówno dla
amatorów ścigania, jak i niedzielnych miłośników kręcenia kilometrów.

Tekst: Krzysztof Żebro

Zdjęcia: Oliwia Kamińska // Trek

Komentarze nie dostępne