Pamiętasz dzień, kiedy się poznaliśmy?

Wrzesień, wracam do Bielska prosto z Mistrzostw Polski w Maratonie MTB. Wchodzę do Trek Bielsko i słyszę, że na mnie czekasz.
Właśnie o Tobie marzyłam wiele, wiele lat. Z wielu różnych powodów spełnienie tego marzenia odkładało się w czasie. Cierpliwie na Ciebie czekałam i w końcu moje marzenie się spełniło.

I od tego dnia jesteśmy razem. Ja i mój Trek Boone 6.

Jesteś piękny, zgrabny, a zarazem silny, a Twoje malowanie nie pozwala oderwać od ciebie oczu. 

Innym mogłoby się wydawać, że jeśli masz szosę i MTB i mieszkasz w miejscowości typu Bielsko-Biała, to masz, już wszystko, czego dusza zapragnie. 
Mnie jednak było mało, potrzebowałam partnera, z którym wyruszę, gdzie tylko zapragnę. No może poza trasami enduro… 

Pierwsza jazda 

Pamiętasz, jak zabierałam Cię na moją ulubioną trasę biegu przełajowego po granicy Polsko Czeskiej w Cieszynie? Trasa pełna trawy, błota, szutrów, oparta na wąskich zakrętach, ostrzejszych zjazdach i krótkich podjazdach. Byłam w szoku, jak było wygodnie i płynnie. Nie spodziewałam się, że przy takiej sztywności możesz tak dobrze tłumić nierówności, a to wszystko dzięki IsoSpeed. Twoja zwrotność, łatwość wchodzenia w zakręty spowodowała, że chyba pierwszy raz w życiu miałam fun i brak strachu na wąskich łukach w terenie, w pełni Ci zaufałam. Na każdym odcinku płaskim rozpędzaliśmy się z ogromną łatwością jak w rowerze szosowym i z zachowaniem przyczepności znanej mi z MTB. Wróciliśmy uwaleni błotem i szczęśliwi jak małe dzieci.

Kolejne przygody.

Poczuliśmy, że razem możemy naprawdę wiele. I razem wybieraliśmy się wszędzie. Pomimo iż w Twojej naturze jest ściganie w ekstremalnych warunkach przełajowych. Niezawodność nawet w strumieniach błota i tonie piachu. A waga piórkowa pozwala mi Cię wynieść pod strome zbocza i wybiec pod schody bez najmniejszego problemu. 

Pokazałeś mi, że potrafisz również zdobywać ze mną długie asfaltowe podjazdy i dać mi poczucie bezpieczeństwa na mokrych, śliskich zjazdach. Zabrałeś mnie nawet i z łatwosią przewiozłeś po szutrach pod Kozią Górką. Wciąż wspominam, jak razem wyjechaliśmy na szczyt Koziej podziwiać zachód słońca i wspólnie wróciliśmy Twisterem do domu.
Teraz już wiem, że kochasz błoto, glinę, piach i leśne czy polne ścieżki. Wiem, że mogę na Ciebie liczyć w kiepskich warunkach pogodowych, gdy asfalt jest niepewny. 

Bez obaw mój drogi Boone, już planuje dla nas kolejne treningi i wyzwania i już niebawem będziesz mógł wykazać się w swoim naturalnym środowisku — zawodach przełajowych. 

Zakochana po uszy…
Ania.

Zdjęcia R. Kosakowski.

Dołącz do dyskusji